W dzieciństwie nie przepadałam zbytnio za tym daniem. Nie
grymasiłam, zjadałam, ale bez dokładek. Był taki czas, że nie jadłam jej już
bardzo długo i raptem zatęskniłam za jej smakiem. Odkryłam ją na nowo. Teraz
nie wyobrażam sobie mojego jesienno-zimowego menu bez tego dania. Sycące,
rozgrzewające, po prostu pyszne…
Składniki:
- 500 g suszonej fasoli typu „Jaś”
- 200 g kiełbasy
- 200 g boczku wędzonego
- 2-3 cebule
- 400 g passaty pomidorowej
- 75 g koncentratu pomidorowego
- majeranek
- sól, pieprz
Fasolkę dobrze opłukać i zalać zimną wodą. Odstawić do
namoczenia na ok. 12 godzin (czas ten zależy od wielkości fasoli). Po tym czasie (i tu są dwie szkoły) wodę z
moczenia można wylać i zmienić na nową lub pozostawić fasolę w wodzie z moczenia
i gotować do miękkości. Wodę można trochę posolić. Boczek, kiełbaskę i cebulkę pokroić w kostkę i zeszklić. Dodać do fasolki wraz z passatą pomidorową i koncentratem. Gotować jeszcze parę minut. Na koniec doprawić solą, pieprzem i majerankiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz