Mój eksperymentalny wypiek i ku zdziwieniu bardzo udany.
Bułeczki wyszły mięciutkie, wilgotne i bardzo smaczne. Niestety nie wiem jak
długo utrzymują świeżość, chociaż pokuszę się o stwierdzenie, że dodatek puree
z pewnością zapewnia im dłuższe leżakowanie w chlebaku, ale u mnie to nie
przeszło, zniknęły zanim się obejrzałam.
Składniki (na 7 szt.):
- 1,5 szkl. mąki pszennej
- 1,5 szkl. mąki orkiszowej
- 0,5 szkl. puree z dyni
- 25 g świeżych drożdży
- 2 łyżki oliwy/miękkiego masła
- 1 łyżeczka cukru
- 1 łyżeczka soli
- 1/4 szkl. mleka
- garść ulubionych ziaren (pestki dyni, słonecznika, sezam, len, czarnuszka)
Ze świeżych drożdży zrobić rozczyn (wymieszać drożdże + mleko + 2 łyżki maki + cukier) i odstawić do wyrośnięcia. W misce przesiać pozostałe mąki, dodać sól, puree z dyni, oliwę, ziarna i wyrośnięty rozczyn. Wszystkie składniki zagnieść na gładkie ciasto. Jeśli ciasto będzie zbyt twarde (bo puree jest mało wodniste) należy dodać odrobinę mleka. Wyrobione ciasto przykryć ściereczką i odstawić do podwojenia objętości. Po tym czasie ciasto szybko wyrobić i podzielić na równe części. Uformować zgrabne bułeczki i ułożyć na blaszce. Przykryć ściereczką i odstawić na chwile do napuszenia. Przed pieczeniem posmarować bułeczki rozbełtanym jajkiem i obsypać ulubionymi ziarnami (u mnie czarnuszka). Piec w temperaturze 180 stopni przez ok. 13-15 min. Studzić na kratce.
Smacznego!
pysznie wyglądają, bardzo lubię domowe pieczywo:)
OdpowiedzUsuńzapraszam do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńAle piękne - okrąglutkie, wyrośnięte, błyszczące od jajka :))
OdpowiedzUsuń